XVIII lat działalności
Fundacja Leszczyńskich im. Króla Stanisława Leszczyńskiego "QUOMODO"
SZTUKA RZĄDZENIA SZTUKA KRÓLOWANIA SENAT KRÓLEWSKI SAMORZĄD KRÓLEWSKI SEJM WALNY
„Qui Leszczynsciorum genus ignorat Poloniam ignorat. Triumphalis familia, ex qua tot Duces tot Senatus decora, tot Antistites & Archiepiscopos numerare licet.”
Dom Leszczyńskich - The House of Leszczyński https://en.wikipedia.org/wiki/Leszczyński
QUOMODO TV https://www.youtube.com/channel/UCOS-TCK3PTxYG8CNFhXotsw
Można nasze działania wspierać darowizną na cele statutowe fundacji: Fundacja Leszczyńskich im. Króla Stanisława Leszczyńskiego "QUOMODO" ul. Naramowicka 217 B /17 61-611 Poznań Nr konta bankowego: 78 1020 1664 0000 3402 0584 0196
NASZE KSIĄŻKI NASZE e-KSIĄŻKI NASZE BIULETYNY NASZ BLOG
NASZE KSIĄŻKI
Inspirujemy Lobbujemy Nagradzamy Propagujemy Sugerujemy Wspieramy NASZE BIULETYNY BLOG ARCHIWALIA
|
|
NASZE KOMENTARZE
07 grudnia 2010 rok Sz.Panie Ministrze Aleksandrze Grad, uważaj Pan na art. 300 kodeksu karnego! "Resort skarbu podaje, że przychody Art. 300. § 1. Kto, w razie grożącej mu niewypłacalności lub upadłości, udaremnia lub uszczupla zaspokojenie swojego wierzyciela przez to, że usuwa, ukrywa, zbywa, darowuje, niszczy, rzeczywiście lub pozornie obciąża albo uszkadza składniki swojego majątku, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Kodeks karny ma zastosowanie do wszystkich, bo wszyscy są równi wobec prawa. Ministerstwo Finansów zadłuża Naród a w tym czasie Minister Skarbu wyprzedaje majątek narodowy. Wypada z jednej strony dziwić się pożyczkodawcom pożyczek dla Rządu polskiego, że beztrosko na to patrzą. Swoją drogą wypada się dziwić, że pożyczki są udzielane bez zabezpieczenia, a nawet za wiedzą, że zabezpieczenie topnieje a z drugiej strony Ministrowi Skarbu, że ewidentnie świadomie narusza art.300 kodeksu karnego. Jest jeszcze jedna możliwość tzn. taka, że Minister Skarbu Aleksander Grad sprzedaje majątek narodowy wcześniej zastawiony i nie ma wyjścia, w sytuacji gdy Rząd nie ma pieniędzy na obsługę konkretnej pożyczki. Jako Naród winniśmy forsować zapis w Konstytucji, że za pożyczkę odpowiada Rząd majątkiem partyjnym i każdy Minister majątkiem osobistym. Branie pożyczki w sytuacji gdy wiadomo, że ktoś inny ją będzie spłacał jest demoralizujące.
Teorię o wyższości prywatnego nad państwowym odkładam ad acta jako nieprawdziwą. Teorię, że partyjny Rząd niszczy państwo, bo nie zna się w ogóle na rządzeniu, a wyłącznie na zdobywaniu władzy, należałoby poważnie brać pod uwagę. W tym ostatnim przypadku Ministerstwo Skarbu to raczej Ministerstwo Likwidacji Skarbu Państwa, a Minister Skarbu to raczej likwidator niż minister.
Po nas choćby syndyk.
Od początku Fundacja "QUOMODO" jest przeciwna wyprzedawaniu majątku narodowego uważając, że prawnie taka sprzedaż bez wyraźnej akceptacji narodu jest z mocy prawa nieważna. Rząd nie ma żadnego prawa wyprzedawać majątku należącego do Narodu. Do tego potrzebna jest każdorazowa zgoda Narodu pod rygorem nieważności danej transakcji. To ważna informacja dla potencjalnych inwestorów (raczej pseudo inwestorów). Oczywiście, można kupować mienie państwowe z wadą prawną ale trzeba się liczyć z nacjonalizacją bez odszkodowania (egzekucja dóbr państwowych), która nastąpi wcześniej czy później gdy okaże się że państwo jest nagie a majątek został wyprzedany bez zgody Narodu (nielegalnie).
Optujemy, jako Fundacja zajmująca się statutowo rządnością, by Skarb Państwa (państwowy) był traktowany jak Skarb Królewski (narodowy) tzn. nie był w kompetencji Rządu ale Prezydenta (w przyszłości Króla). Prezydent (Król) jest wybierany przez Naród w odróżnieniu od Rządu (obecnie stricte partyjnego - partykularnego). Prezydent (Król) nie może pozwolić na uszczuplanie swojego (narodowego) majątku przez partyjny-partykularny Rząd na doraźne potrzeby łatania budżetu. Skarb narodowy może być wyprzedawany na wypadek klęsk żywiołowych lub wojny. Jeśli Rząd nie umie rządzić bez robienia deficytu niech poda się do dymisji. Co to za Rząd, który wyprzedaje dobra narodowe (królewskie), by móc rządzić? A jak do głowy przyjdzie sprzedać im Wawel czy całą Polskę?
© 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 07 grudnia 2010 roku
KONKLUZJA wyborów samorządowych 2010 - po pierwszej turze 04 październik 2010 rok Premier w Sejmie Rozumiem, że partiokracja (rządy partii politycznych) ex lege (z mocy prawa) zapewnia Narodowi... rządy dyletantów (amatorów, hobbistów, pasjonatów itd.).
Polityk staje się POLITYKIEM wstępując do danej partii politycznej. To tak jakby stać się adwokatem wstępując do kancelarii adwokackiej, itp.
Wypadałoby jednak, by każdy, kto bierze publiczne pieniądze (z opisanego wyżej polityka zajął stanowisko publiczne) odbył choć krótkie szkolenie z organizacji Państwa i zasad Konstytucji (przeczytał elementarz rządzenia państwem).
Zapewne pierwsza lekcja dotyczyłaby trójpodziału władzy (Montesquieu) i incompatibilitas (nie łączenie stanowisk - przyjęta około 500 lat temu, jako zasada polityczna - obecnie zwana standardami).
W ramach trójpodziału władzy (Art. 10 Konstytucji) Rząd jest od rządzenia (władza wykonawcza), Sejm od prac ustawodawczych - legislacji (władza ustawodawcza) sądy od sądzenia (władza sądownicza). Gdyby obowiązywała Konstytucja 3-Maja (1791 rok), wejście jakiegokolwiek Ministra do Sejmu równałoby się zarzutem crimine status, za co groził Trybunał Stanu. Wybór Posła do Rządu automatycznie skutkował pozbawieniem statusu Posła. Minister w tym pierwszy minister zwany Premierem mógł wejść do Sejmu wyłącznie za jego zaproszeniem w celu np. wyjaśnienia pewnych kwestii.
Premier Donald Tusk jako szef władzy wykonawczej (Premier), Szef partii politycznej i jako Poseł (trzy w jednym) chce przenieść swój gabinet Premiera do Sejmu w celu nadzorowania prac legislacyjnych (!!!). Tym samym cofa nas w okolice roku 1700, jeśli chodzi o organizację państwa jakim jest Najjaśniejsza Rzeczypospolita.
Szokuje mnie, że nikt nie protestuje: ani Trybunał Konstytucyjny, ani Sejm, ani Dziennikarze, ani Naród. Czyżbyśmy stali się analfabetami od organizacji państwa?
„Byłoby pożądane, aby ludzie posiadający władzę, posiadali stosowną do tego wiedzę. Ale gdyby im brakło szczegółów w zakresie nauk, sztuk, historii, języków, sąd o rzeczach stały i wytrawny i poznanie rzeczy zarazem wielkich i ogólnych, jednym słowem summa rerum (główna treść rzeczy) mogłaby wystarczyć. I tak jak cesarz Augustus posiadał zestawienia dotyczące sił i potrzeb państwa, które nazywał breviarium imperii (skrót spraw państwowych), można by mieć skrót interesów ludzkich zasługujący na miano enchiridion sapientiae (podręcznik mądrości), gdyby ludzie chcieli się troszczyć o to, co jest dla nich najważniejsze”. G.W.Leibniz – „Nowe rozważania dotyczące rozumu ludzkiego”. © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 04 październik 2010 roku
Szanowni Czytelnicy ! Pan Rafał Ziemkiewicz wyraźnie sugeruje nam, że patriotyzmu można się nauczyć. Niestety nie jest to prawda. W przypadku Donalda Tuska odnosi się wrażenie, że jest to patriotyzm wykalkulowany, koniunkturalny lub polityczny, jak kto woli. Po prostu PO i Donald Tusk doszli do wniosku, że przed wyborami, politycznie dobrze jest być polskim patriotą. Dodatkowo odnosi się wrażenie, że Donald Tusk nie chce wypuścić smyczy z Bronisławem Komorowskim (kto tu rządzi?). To co wyrabiają obaj liderzy PO woła o pomstę do nieba. RBN chce zastąpić Rząd, a Rząd chce zastąpić... niezależną od Rządu Prokuratorię Generalną. Quid leges sine noribus? Cóż warte prawa bez obyczajów? Niezależność Prokuratora Generalnego, jako tworu PO została na oczach Polaków ośmieszona przez RBN i Rząd. Jak sam Pan Ziemnkiewicz przyznaje, decyzja o upublicznieniu stenogramów rozmów z kokpitu samolotu prezydenckiego to decyzja Tuska. A gdzie niezależna Prokuratoria Generalna? To, że obecny Rząd nie umie rządzić jest oczywistością wynikającą z faktu, że systemowo Polską mają prawo rządzić funkcjonariusze partyjni, a ci w myśl Ustawy o partiach politycznych nie muszą być nawet kompetentni jako politycy. Po prostu w Polsce nie ma żadnych wymagań kwalifikacyjnych wobec członka danej partii Nasz Sejm zalegalizował Ustawą o partiach politycznych niekompetencję naszego Rządu, każdego Rządu. POLSKĄ MA PRAWO RZĄDZIĆ DEBIL (umysł 12-latka). Donald Tusk, jako piłkarz winien wiedzieć, że nie można wygrać meczu gdy ilość strzelonych goli jest mniejsza od straconych. Ważne jest więc by nie popełniać błędów. DOTYCZY TO TEŻ POLITYKÓW Z TYM, ŻE KONSEKWENCJE W PRZYPADKU POPEŁNIENIA BŁĘDU PRZEZ POLITYKA SĄ CZĘSTO TRAGICZNE I DŁUGOFALOWE. To Rząd odpowiada ustawowo, poprzez nadzór nad MSWiA, nad BOR za ochronę życia prezydenta. Czy może być większa porażka BOR, czyli MSWiA, czyli Rządu, od nienaturalnej śmierci dwóch Prezydentów Rzeczypospolitej razem !!! Tu już nie można mówić o niekompetencji, tu trzeba mówić o głupocie, a nawet o debiliźmie rządzących. To że polska delegacja rządowa będzie "monitorowana" przez rosyjskie specsłużby było jasne od początku. To, że taki "monitoring" jest łatwiejszy do prowadzenia podczas podróży lotniczej jest oczywiste. Podczas podróży lotniczej samolot nawet trzeba monitorować radarowo, a podsłuch rozmów pilotów nazywa się raczej nasłuchem. Nie ulega wątpliwości, że błędy zostały popełnione już wcześniej np. poprzez informację na cały świat o planowanej podróży polskich VIP-ów. Kolejny błąd to "środek transportu", który (jak może domniemywać 10-latek) był w 100% "rozpracowany" i "zabezpieczony" przez rosyjskie specsłużby. Trudno przypuszczać bowiem, że w Samarze nie dokonano "odpowiednich prac". Dygresja. Gdy budowano ambasadę amerykańską w Moskwie amerykanie nie dokonali jej odbioru, nakazali zburzenie i wybudowali ją sami od nowa. Ilość podsłuchów i ich zaawansowanie technologiczne nie nadawała się do "odpluskwienia". Oczywiście potrzebny był końcowy błąd Polaków. Tym błędem końcowym była decyzja o lądowaniu w trudnych warunkach atmosferycznych (dla 12-latka: łatwych do manipulowania lądowaniem). Reszta jak w piłce nożnej. Błąd wykorzystuje niemiłosiernie przeciwnik. W tragedii smoleńskiej nasz Rząd ma bezspornie "udział własny". Oczywiście będziemy się przez 100 lat oszukiwać, że to mgła i piloci ale czy los naszego Prezydenta ma zależeć od mgły. Teoria spiskowa dla naszego Rządu jest wręcz jedynym ratunkiem, bo jak wytłumaczyć Narodowi, że mimo milionowych wydatków na BOR, dwaj polscy Prezydenci zginęli przez... mgłę. Doceńmy też przeciwnika, który ostatnio Rząd usypiał i hipnotyzował, a Rząd usypiał i hipnotyzował Naród. Dzisiaj nie strzela się w tył głowy, likwiduje się "wrogów" inteligentnie (kliknij by dowiedzieć się więcej) . W końcu na Westerplatte przed 1 września 1939 roku też przybył z kurtuazyjną wizytą pancernik Schlezwig Holstein (to taka niemiecka odmiana konia trojańskiego). Pan Tusk politykę miłości winien zostawić w domu i w rodzinie, a jako Premier winien prowadzić politykę pragmatyczną w interesie polskiego Narodu. I jeszcze jedno: jak długo będziemy czekali na eurekę Rządu, że teren po rozbitym samolocie to swoisty cmentarz polski, nasączony krwią 96 zacnych Polaków? Czy musimy jako Polacy czekać, aż wyrosną tam czerwone maki jak pod Monte Cassino, by polski Rząd wykupił na "na wieczność" (podobnie jak teren pod rosyjską ambasadą w Warszawie) ten teren i urządził na nim polski cmentarz z 96 mogiłami? Tam Polska gdzie polskie groby. W końcu Smoleńsk należał kiedyś do Rzeczypospolitej. Może należałoby to przypomnieć Rosjanom. © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 05 czerwiec 2010 roku
Szanowni Czytelnicy ! Prezydent, a w przyszłości Król powinien być najzacniejszym z zacnych. Drzewiej, przy stanie szlacheckim (rycerskim), wybieraliśmy Króla spośród szlachty. Obecnie stawia nam się dylemat: którego funkcjonariusza partyjnego chcecie Narodzie? Ustawa o partiach politycznych zalegalizowała (podobnie jak alkohol czy hazard) niekompetencję członków partii, czyli przyszłych funkcjonariuszy publicznych. Członkiem partii może być kompletny idiota, a nawet analfabeta. Stąd partie polityczne przyciągają w większości nieudaczników, szumowiny Narodu i tacy następnie stają się rządzącymi naszym państwem. Nie można było wymyślić głupszego systemu, sprzyjającego nieukom i ignorantom. W Ustawie o partiach politycznych winny być określone wymagania wobec członków partii, rozumianych potocznie jako polityków. Wymagania te winny dążyć do czynienia z polityków mężów stanu, a nie dyspozycyjne marionetki. Dzisiaj byle cieć (zgodnie z prawem) może zapisać się do partii, a następnie zostać Ministrem, Ambasadorem, Premierem czy Prezydentem. Nie ma żadnych wymagań wobec zawodu najwyższego zaufania publicznego - polityka. Stąd nasi politycy w przeważającej większości to amatorzy, uważający, że potrafią rządzić nie wsią, czy kioskiem z prasą ale... państwem. Mamy więc niby wybór dwóch przedstawicieli czołowych partii politycznych, a tak naprawdę mamy pseudowybór, bo obaj funkcjonariusze partyjni reprezentują przede wszystkim swoje partie, a nie Naród. Czy po wyborze odetną pępowiny partyjne. Zdecydowanie nie! Obaj kandydaci psują więc demokrację, z tym, że pan Komorowski na dzień dobry, psuje bardziej, bo od razu monopolizuje władzę PO czyniąc ją absolutną dyktaturą partyjną ( 40 tyś członków rządzić będzie 38 milionowym Narodem), natomiast Pan Kaczyński monopolizuje ją docelowo, bo zrobi wszystko jako Prezydent, by PiS wygrało kolejne wybory, co jest wielce prawdopodobne, biorąc pod uwagę totalną niekompetencję i kompromitację PO w rządzeniu państwem (z w/w powodów nie mogło być inaczej). Pozostaje więc 6 kandydatów (kandydatów z PSL i SLD nie liczę z w/w powodów) z których tylko dwaj są kandydatami poważnymi: Marek Jurek i Janusz Korwin-Mikke. Cały ten proces narodowej rekrutacji Prezydenta winien ulec poważnej zmianie, by uniemożliwić partiom politycznym zdobywanie tego najwyższego stanowiska w państwie. Jak widać partie polityczne mają niepohamowaną rządzę władzy, nie zważając na ład konstytucyjny i dobro Narodu. Nawet NIK jest obsadzona przez funkcjonariuszy partyjnych. Państwo oderwało się więc od Narodu i zaczyna być państwem zbójeckim. Wystarczy obecnie przegłosować ordynacje wyborcze, które ubezwłasnowolnią całkowicie Naród i zmonopolizują władze i mamy karykaturę demokracji do kwadratu . Oczywiście jako Naród możemy wybrać kogoś spoza układu partyjnego (rządzącego), by wstrząsnąć lekarstwem, które ma być użyte. Nie ulega wątpliwości, że wybór Kaczyński, Komorowski pcha Naród polski w niekompetencję i monopol władzy. Stawianie więc w ten sposób dylematu wyborczego stawia Naród polski wobec pytania czy chce chorować na Perkinsona czy Alzhaimera. Jestem spokojny, że Naród polski szybko zorientuje się (mimo potężnej manipulacji medialnej), że może taki wybór zlekceważyć głosując na kandydata trzeciego. Nie wystarczy więc, że jeden Autorytet odradzi głosowanie na Kaczyńskiego, a inny na Komorowskiego. Wypadałoby odradzić obu naraz. © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 30 maj 2010 roku Elekcja Prezydenta Powrót do przeszłości (np.306 lat temu): Pole elekcyjne na Woli (ówczesna wieś Wola w pobliżu Warszawy). Posłowie - elektorzy zbliżają sie do pola elekcyjnego. Interrexem (zwyczajowo również obecnie) był/jest Prymas Polski. Ustala się listę kandydatów. Elektorzy oddają kreski - głosy. Prymas ogłasza zwycięzcę. Objeżdża pole elekcyjne i pyta się każdego posła-elektora (grupki), czy jest zgoda na wybranego kandydata (czyli weryfikuje, czy nie zaszła pomyłka - swoista możliwość wycofania się z głosu). Przy żadnych lub nikłych głosach sprzeciwu, Prymas ogłasza Króla elekta. Następnie Sejm podpisuje z Królem elektem pacta conventa czyli dzisiejszy kontrakt menedżerski - umowę na panowanie. Następnie dokonuje się koronacji króla w ten sposób, że trwa ta ceremonia 3 dni. W piątek odbywa się symboliczny pochówek poprzednika, by nawiązać do jego osiągnięć i by została zachowana sukcesja (ciągłość władzy); król elekt oddaje hołd poprzednikowi, zdając sobie sprawę, że po jego śmierci też będzie taka uroczystość i lauda czyli mowy dziękczynne za dokonania. W sobotę jest koronacja. W niedzielę świętowanie. Króla można w każdej chwili odwołać, gdy nie dotrzymuje pacta conventa. Dokonuje się tego poprzez sprzeciw obywatelski czyli konfederację. Król musi więc dotrzymywać danego słowa, bo straci koronę. Po koronacji zwoływany był sejm pacyfikacyjny by zwaśnione strony pogodzić i dawać pełne wsparcie pomazańcowi i by uniknąć sytuacji wasz/nasz król. Wracamy do realu: Emocjonujemy się kto wygra, kto przegra podczas gdy problemem prawdziwym dla Narodu jest, kto lepiej będzie rządził po wyborze na Prezydenta i kto nie sprzeniewierzy się obietnicom i przysiędze. Władza zawsze zmienia człowieka. Chodzi o to by władza postrzegana była przez kandydatów jak obowiązki wobec Narodu a nie jak przywileje czy osobiste korzyści. Panowanie jest bardzo ciężkim zadaniem i często złota korona królewska zamieniała się w koronę cierniową. Obecnie w Rzeczpospolitej jest Interregnum, rolę Prymasa przejął B.Komorowski. Gdyby znał zasady incompatibilitas powierzyłby stanowisko Interrexa Marszałkowi Senatu. Sam bowiem startuje w wyborach więc z kolegami z PO w jakimś sensie będzie liczył głosy, co jest bardzo niebezpieczne. Może też zmienić ordynację wyborczą, czego już są próby. To że nikt jak zwykle nie dostrzega niebezpieczeństwa jest niebezpieczeństwem. Prognozuję wynik 49,9 do 51,1 w drugiej turze. Czy nie będzie wówczas ważne: kto liczy głosy i kto rozpatruje ewentualne protesty lub reklamacje. Czy nie widzicie Państwo na horyzoncie kolejnej katastrofy po: hazardowej i smoleńskiej, tj. katastrofy wyborczej. © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 17 maj 2010 roku Szanowni Czytelnicy (wpis na blogu "Rzeczpospolitej") ! Myślę, że w hasłach wyborczych PO odkryjemy po czasie kod Donalda Tuska. Moim zdaniem jest tam ukryte prawdziwe hasło: REFORMOWAĆ BY ZDEMONTOWAĆ. Te wykręcane z państwa "śrubki" są pokazywane jak zaszyte wcześniej narzędzie chirurgiczne w ciele pacjenta. Czyli jako naprawa fuszerki po poprzednikach. Właśnie pokazano nam kolejną wykręconą "śrubkę" w postaci debiutu na giełdzie PZU. Czy to sztuka sprzedać dochodowe przedsiębiorstwo państwowe z ponad 100 letnią tradycją? Nie sztuka, ale prawie nikomu wcześniej do głowy nie przyszło to zrobić. D.Tusk oznajmia Narodowi, że udało mu sie sprzedać (wyprzedać) największy narodowy klejnot. Uwagę skupia przy tym na cenie sprzedaży, a nie na fakcie gdzie się podziały pieniądze ze sprzedaży. Może ktoś wie? Odtrąbia się zysk spekulantów na mieniu państwowym w wysokości ponad 10 % jako sukces. Kodeks karny za sprzedaż mienia państwowego po zaniżonej wartości przewiduje odpowiedzialność karną. Czekam aż Donald Tusk tak zaczaruje "ciemny lud" , że w końcu odważy się oficjalnie wystawić Polskę na giełdę. Zapewne pojawi się na debiucie giełdowym i wypowie w końcu prawdziwe słowa: Szanowni Państwo! "nie będzie już podobnej sprzedaży, ta była największa". W ten sposób PO odtrąbi przy okazji rozwiązanie problemu wspólnej waluty. Mam wrażenie, że PO nie dopowiedziała wszystkiego podczas kampanii wyborczej, winno być: PO nas choćby POtop. © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 12 maj 2010 roku Szanowni Czytelnicy (wpis na blogu "Rzeczpospolitej") ! Odrzućmy na chwilę Komorowskiego i wybory. Czy w ramach ustroju państwa polskiego nie przydałby się organ doradczy Prezydenta, a w przyszłości Króla (monarchia parlamentarna jest wyższym stadium organizacji państwa) definiujący, co jest, a co nie jest polskim interesem narodowym i polską racją stanu? Czy np. prywatyzacja PZU była w interesie polskiej racji stanu i polskim interesie? Czy upadek stoczni szczecińskiej był ...? Czy obecna sprzedaż Polic ...? Przyjmując paralelę organizacji spółek handlowych (polski patent) odpowiednikiem Zarządu w spółce prawa handlowego jest Rząd, odpowiednikiem Rady Nadzorczej jest Prezydent, a w przyszłości Król? A kto reprezentuje wspólników czyli Naród? - NIKT!!! Naród polski nie ma swojego bezpośredniego reprezentanta (obecny prezydent jest wyłaniany systemem partyjnym i konkretna partia lub partie go wspierają). By nie dublować roli Prezydenta winna być to "Rada Mędrców" składająca się z przedstawicieli zaproponowanych przez Naród, a nie przez partie polityczne, z dokoptowaniem prezydentów pełniących przez 2 pełne kadencje Urząd Prezydenta (dlaczego Naród ma tracić swe aktywa osobowe?). Rada ta winna wskazywać kierunki (określać strategię państwa) i opiniować określone przedsięwzięcia Prezydenta i Rządu np. prywatyzacyjne, legislacyjne, veta, doboru osób na stanowiska państwowe wysokiego szczebla itd. Gdyby taki organ istniał zapewne nie doszłoby do kompromitacji państwa polskiego, gdzie Premier Tusk pełnił niekonstytucyjnie jako szef władzy wykonawczej rolę reprezentacyjną w Smoleńsku, sprowadzając poprzez zwierzchnictwo nad Biurem Ochrony Rządu, PREZYDENTA RP, który wykonywał zgodnie z Konstytucją rolę reprezentacyjną w Smoleńsku do "prywatnej wizyty" traktując ją jak majówkę, a nawet fanaberię ś.p.PREZYDENTA. Widać wyraźnie brak takiego organu o roboczej nazwie CONSILIUM, które reprezentuje Naród i powstrzymuje zapędy władz dbając o ich równowagę (art. 10 Konstytucji) i by zajmowały się tym, czym winny się zajmować. Obecnie władza wykonawcza tworzy Ustawy (!!!), Sejm i Senat zamienił się w maszynkę do głosowania przygotowanych mu przez Rząd Ustaw. Dyscyplina partyjna (bezprawna), niezgodnie ze ślubowaniem poselskim i senatorskim ubezwłasnowolniła posłów i senatorów. Nad sądami powszechnymi nie ma żadnej kontroli państwa i Narodu (dziwię się dlaczego jeszcze nie jest podpisany konkordat z sądownictwem). Nie ma organu do rzetelnego sądzenia sędziów, adwokatów, radców prawnych, notariuszy. Obecnie substytutem tego organu (CONSILIUM) jest Rada Bezpieczeństwa Narodowego i nie naśmiewajmy się z organu władzy państwowej (obecnie kanapowej), tylko z jego instrumentalnego traktowania i ordynacji (towarzystwo wzajemnej adoracji). Oczywiście i bez CONSILIUM każdy polityk (gdyby polityk był mężem stanu) winien wiedzieć, że Naród musi mieć zapewnione bezpieczeństwo narodowe na dziś i na jutro, musi też wzrastać jego indywidualne bogactwo. Bogaty i bezpieczny każdy bez wyjątku obywatel RP winien być celem rządzących gdzie miernikiem jakości rządzenia jest nie bogactwo nielicznych a ubóstwo wielu. Tak bowiem mocny jest Naród jak jego najsłabszy Obywatel (tak mocny jest łańcuch jak jego najsłabsze ogniwo. Niech Donald Tusk w niedzielę nie idzie do kościoła z bogatymi Obywatelami RP ale niech weźmie za ręke wszystkich nędzarzy i biedaków - Polaków, niech ich policzy i za tydzień, miesiąc sprawdzi czy ich przybywa czy ubywa. Jak przybywa to znaczy, że źle rządzi, jak ubywa, to znaczy, że rządzi dobrze. © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 14 maj 2010 roku Szanowni Czytelnicy (wpis na blogu "Rzeczpospolitej") ! Bajka Wyobraźmy sobie, że żyjemy w Utopolonii. Naszą najbliższą nam osobę (np. nasze dziecko) powierzamy, w związku z jego wyjazdem do innego kraju (podwyższonego ryzyka) organowi państwowemu tj. Biurze Ochrony Rodzin. Biuro jest po zęby uzbrojone; ma wspaniale wyszkolonych funkcjonariuszy; pomaga mu wywiad wojskowy, kontrwywiad, służby specjalne, itd. Nie martwimy się więc bezpieczeństwo naszego dziecka, tym bardziej, że jedzie na dzień, niedaleko od granicy Utopolonii. Niestety, dowiadujemy się, że nasze dziecko zginęło, bo samochód, którym jechało wpadło czołowo na drzewo. Zginęli wszyscy, zawodowy kierowca, dwóch ochroniarzy i nasze dziecko. Śledztwo prowadzi prokuratura obcego kraju ale już z góry wiadomo, że prawdopodobnie wina leży po stronie nieostrożnego kierowcy. Biuro Ochrony Rodzin w osobie swojego szefa - M.J. ubolewa ale nie poczuwa sie do winy. Organ nadrzędny tj. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w osobie Ministra J.M. ubolewa ale nie poczuwa się do winy. Nadzorujący pracę Ministra Premier D.T. ubolewa ale nie poczuwa się do winy. Apeluje, by poczekać na wyniki śledztwa. Kuriozalnie powołuje odpowiednią Komisję, której szefem jest Minister J.M. a on sam jej Przewodniczącym. Oczywiście obraża rozum, bo kto logicznie myślący powierza potencjalnym sprawcom, wyjaśnienie przyczyn wypadku do którego sie przyczynili. Dziennikarze koncentrują się na meandrach śledztwa, kto winny kierowca, czy ktoś inny. Są ewidentnie na ślepym torze i biją pianę. Nikomu nie przychodzi do głowy, że istnieje w Utopolonii Ustawa o BOR, istnieje kodeks karny z: Art. 174. § 1. Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. § 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Art. 231. § 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Tu bajka się kończy, wchodzimy do realu. Powierzenie drugiemu człowiekowi opieki nad inną osobą rodzi określoną odpowiedzialność opiekuna. Przyczyna, tj. błąd kierowcy, mgła, zamach nie zwalnia go z odpowiedzialności za narażenie na utratę życia osoby oddanej pod opiekę. By się od tej odpowiedzialności uwolnić, należy dowieść, że zachowało się wszystkie wymogi bezpieczeństwa czyli, że samochód był bezpieczny, kierowca przeszkolony, ochroniarze pilnowali kierowcy, by jechał nie szybciej niż 80 km/godz., a dziecko miało zapięte pasy itd. Zadbano by wyjechać w dobrą pogodę, a każdy metr trasy został dzień wcześniej zabezpieczony i sprawdzony, włącznie ze studzienkami kanalizacyjnymi. Przed samochodem i za samochodem jechała kolumna ochrony z detektorami i innymi urządzeniami elektronicznymi, zakłócający potencjalny zamach z użyciem urządzeń elektronicznych itp. Tylko więc trzęsienie ziemi mogłoby usprawiedliwić BOR, Ministra MSWiA oraz Premiera przed odpowiedzialnością za nieumyślne narażenie naszego dziecka na śmierć. Podkreślam: NARAŻENIE. Każdy wypadek ma swoje przyczyny wynikające tak z działania jak zaniechania. Sekwencja wypadku pod Smoleńskiem była mniej więcej następująca: Premier Rosji zaprasza Premiera Rzeczypospolitej. Premier Rzeczypospolitej mimo, że gesty uroczystości i symbole narodowe czyli ogólnie mówiąc reprezentacja to domena (gestia) Prezydenta a nie Premiera, nie odmawia. Rosjanie znają nasze zwyczaje i wiedzą, że D.T. nie odmówi, co poirytuje Prezydenta konstytucyjnie upoważnionego do reprezentacji Narodu w uroczystościach tego typu. Wiedziano, że Prezydent poleci samolotem, wiedziano, że zgromadzi polskich patriotów jako osoby towarzyszące, wiedziano, że D.T. potraktuje tę wizytę Prezydenta na zasadzie majówki dając mu do samolotu 6 ochraniarzy, żadnego profesjonalnego przygotowania w postaci uprzedniej penetracji i przygotowania terenu, zapewnienia awaryjnego lotniska z odpowiednią ochroną, uruchomienia służb kontrwywiadowczych i wywiadowczych, itd. WIEDZIELI ŻE BĘDĄ ZANIECHANIA. Te zaniechania okazały się wyrokiem (nie ma znaczenia czy losowym czy umyślnym). Nauczmy się jako Polacy (i nie tylko), że większe nieszczęścia wywołuje zaniechanie niż działanie. Trudniej jest sprzeciwić się niż zgodzić. Jestem przekonany, że Szef BOR, Minister MSWiA oraz Premier nie dopełnili obowiązku. Odpowiedzialność karna tych osób jest nawet wówczas gdy było to zaniechanie nieumyślne. Zasadą rządzenia jest bowiem KOMPETENCJA. Osoba niekompetentna z zasady jest nieświadoma tego co uczyniła i właśnie tak zachowują się: Donald Tusk, Jerzy Miller i Marian Janicki. Jako Naród wydajemy na Rząd miliardy PLN, na BOR miliony PLN. Efekt jest taki, że ochraniany przez organ państwowy Prezydent RP ginie w wypadku a jakoś nikt nie czuje się winny, nikt nie podał się do dymisji. Jak zwykle w Polsce urzędniczej: operacja się udała - pacjent zmarł. Ponieważ Rząd albo nie rozumie albo udaje, że nie rozumie tego co zrobił (zaniechał) więc pokazuje palcem na mgłę, pilota, samolot... Nie dajmy się zwariować. Król jest naprawdę nagi. Pytanie: czy leci z nami pilot? Odpowiedź: tak, leci, ale... nie umie latać! © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 07 maj 2010 roku O odpowiedzialności sędziów Tej sprawy nie da się inaczej załatwić jak poprzez inicjatywę Ustawodawczą Narodu i powołanie organu do sądzenia sędziów, adwokatów, radców prawnych, prokuratorów, notariuszy itp. Sejm takiej inicjatywy raczej w najbliższych 50 latach nie zgłosi. Wydaje się logiczne, by powstał sąd sejmowy tzn. sąd, gdzie sędziami są reprezentanci Narodu w wieku 65-70 lat (by im nie szkodzić), mającymi gwarancje bezpieczeństwa państwa, wybranymi w wyborach powszechnych, oceniającymi pracę sędziów poprzez ocenę określonych postanowień i konsekwencji z tym związanych. Np. w tym konkretnym przypadku taki sąd sejmowy mógłby podjąć Postanowienie o uchyleniu (kasacji wyroku sądu koleżeńskiego) immunitetu i postawieniu sędziego przed sądem sejmowym. Sędziowie oddalający sprawę winni dostać naganę (dwie nagany w ciągu 5 lat ) = złożenie z urzędu. W tej konkretnej sytuacji za Kazimierza Wielkiego sędziowie oddalający sprawę (chroniący kolegę) otrzymali by wyroki gardła lub dożywocia (dożywotniej wieży). Zawsze będą naciski społeczeństwa na zaostrzanie kar dla zabójców ale nie na wyroki dożywocia dla niesprawiedliwych sędziów mimo, że ci pierwsi, z punku widzenia Narodu nie zagrażają jego bytowi, a drudzy jak najbardziej. Należy wiedzieć, że wszyscy kaci Narodu polskiego, w tym część “zasłużonej kadry” służb specjalnych ukryli się pod płaszczem (togą) zawodów prawniczych, a szczególnie dużo ich jest w sądownictwie. Przed karą chronią ich immunitety i korporacyjna ochrona. Stąd paradoks polskiej “demokracji” gdzie kaci sądzą ofiary, a nie na odwrót. Dodatkowo osoby te mają większe przywileje niż za komuny: dożywotność urzędu sędziowskiego, zamiast emerytur sędziowie są w “stanie spoczynku” i pobierają do śmierci pełne sowite wynagrodzenia. Najgorsze jest jednak to, że te kanalie i zakały Narodu polskiego mają największy wpływ na polską, obecną rzeczywistość. Przyczyną tego stanu rzeczy jest “umowa społeczna” okrągłego stołu gdzie przyciśnięty do ściany przeciwnik chętnie oddał władzę ale za cenę swojego bezpieczeństwa (niedotykalności zawodów prawniczych). Stąd próby rozliczenia przed sądem przeszłości są skazane na ośmieszanie oskarżycieli i ofiar. Gdyby nawet przyjąć, że w sądownictwie AD 2010 są najzacniejsi obywatele Rzeczpospolitej to przy pełnym braku ich odpowiedzialności za cokolwiek (odpowiadają wyłącznie przed Bogiem i historią) za lat 20 będą to największe kanalie Rzeczpospolitej. Brak odpowiedzialności człowieka za swoje czyny czyni człowieka złym, a dodatkowo do takiego zawodu pchają się wszyscy złoczyńcy. Sądownictwo polskie AD 2010 dziedziczy grzechy sądownictwa zaborczego (antypatriotycznego), wojennego-okupacyjnego (antypatriotycznego), i komunistycznego (mordy sądowe patriotów lat 1945-1956). Nigdy władza ta nie oczyściła się ze swoich czarnych owiec, a wręcz przeciwnie w 1989 roku stworzyła sobie samozwańcze księstwo złoczyńców w postaci niezależnego od sprawiedliwości sądownictwa. © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 17 maj 2010 roku Biuletyn "DICTUM" Vol.4/2010 - Mądry Polak po szkodzie Zabawa chłopaków z boiska w grę: "Państwo polskie". Zastanawiałem się wielokrotnie w którym momencie wyjdzie na jaw, że w prawdziwe Państwo nie mogą bawić się chłopcy z boiska. Dyletantyzm pokrywany był inercją, zachowawczością... i jakoś rządzącym się udawało. Nagle w dniu 10 kwietnia 2010 roku okazało się, że dyletantyzm rządzących przekroczył próg krytyczny. Nikt wcześniej nie krzyknął im: panowie, to nie ćwiczenia!!! Rządzący okazali się całkowicie nadzy. Ponieważ dyletantyzm idzie z reguły w parze z wiarą i przekonaniem (wyrabianym przez potakiwaczy i pochlebców), że nie jest się amatorem, ale wręcz przeciwnie, że jest się profesjonalistą, to zabraknie zapewne odruchu przyzwoitości (o honorze nie wspominając), rządzący, w tym co się stało, nie dojrzą swojej winy. Będzie ostateczna próba ratunku poprzez zasłonę dymną: przekleństwo Katynia, pech, nieszczęśliwy zbieg okoliczności, wina pilotów (okazało się, że jednak nasi piloci nie umieją latać na drzwiach od stodoły) i inne dyrdymały. Prawda jest bezlitosna dla panów z boiska: to nie były ćwiczenia. Przez wasz dyletantyzm, przezorności, roztropności, sztuki przewidywania skutków swoich działań i decyzji, zarządzanie ryzykiem, brak wiedzy, doświadczenia i zdrowego rozsądku, niepotrzebnie zginęła polska elita, kwiat Narodu. Tym samolotem nie miał prawa lecieć żaden człowiek na Ziemi. Symptomatyczne, że gdy kwiat Narodu niepotrzebnie, acz w bohaterskiej misji ginął, to chłopcy z boiska wybierali się na sobotnie mecze. Panowie rządzący róbcie to na czym znacie się najlepiej: grajcie w piłkę. Zostawcie rządzenie ludziom znającym się na sztuce rządzenia. Jeśli nie, będzie kolejne nieszczęście. © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 12 kwietnia 2010 roku Zastanówmy się... Zastanówmy się chwilę, co trzeba by było zrobić, by w dzisiejszych czasach pozbawić Polaków najzacniejszych Reprezentantów Narodu. Spolaryzować Naród na zacnych i kanalie. Wyselekcjonować zacnych. Zgromadzić w jednym miejscu. Wysłać ich trzydziestoletnim, rosyjskim samolotem w podróż za granicę na kiepskie lotnisko…. (???). Każdy roztropny i myślący uzna, że ktoś w naszym Narodzie bruździ. Ktoś nas skłóca i niszczy. Nie możemy losu Polski powierzać szczęściu lub pechowi. Wejście do “latającej trumny” kwiatu Narodu to zbiorowe samobójstwo. Po co wojny skoro nasi rządzący zachowują się skrajnie nieodpowiedzialnie. Czy nie ma w naszym Narodzie jednego mądrego, który to “zaganianie w jedno miejsce elity narodowej” dostrzegłby i ostrzegł: UWAŻAJCIE ! TO MOŻE BYĆ PUŁAPKA! Kto zna historię wie jak nasi wrogowie niszczyli
inteligencję. Zapraszali najzacniejszych na uczty lub spotkania …. Wypadki zdarzały się i będą się zdarzać. Pary królewskie mają zakaz latania razem samolotem. Nasze postępowanie wręcz zachęca naszych wrogów do życzenia takim lotom jak najgorzej (o innych rzeczach nie myślę). Mamy Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, mamy Biuro Ochrony Rządu. Pytanie: po co? Jeżeli te biura mimo wydawanych milionów na te służby nie są w stanie ochronić VIP-ów, to jak się ma czuć zwykły Obywatel, którego nikt nie chroni. Wszyscy szefowie BOR winni iść na bruk. Rząd po wyborze nowego Prezydenta niezwłocznie winien podać się do dymisji, rządzące partie winny oddać władzę, bo nie potrafią rządzić, mają krew zacnych Polaków na rękach. Jeśli nie wyciągniemy wniosków ani konsekwencji to przysłowie “mądry Polak po szkodzie” pozna niedługo cały świat. © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 10 kwietnia 2010 roku Prima aprilis Dzisiaj Sejm przegłosował Ustawę o kasacie zawodów prawniczych. Wszyscy prawnicy od jutra tracą swe tytuły i pracę. Wszyscy sędziowie przychodzą w stan spoczynku z zachowanymi pensjami nie mogą jednak więcej być sędziami. Od jutra sędzią może zostać absolwent uczelni prawniczej wykazujący się co najmniej jednym czynem pro publico bono. Już zgłosił się jeden kandydat. Za wyrok obrażający prawo materialne grozi sędziom konfiskata mienia, infamia i dożywotnie więzienie. Ten jeden kandydat zrezygnował. Każdy sędzia co musi składać sprawozdanie z prowadzonych spraw wraz z uzasadnieniem wyroków – do publicznej wiadomości. Akceptuje się wykształcenie prawnicze zdobyte w Chinach by zapobiec paraliżu w sądownictwie. Chińscy prawnicy zdziwieni tak łagodnymi wymogami bo u nich podobno za korupcję jest kara śmierci. Prezesi sądów są wybierani w wyborach powszechnych. Został powołany sąd sejmowy do sądzenia prawników. Sędziowie (jako wyjątek) od jutra nie mają immunitetu, pozostali obywatele narodowości polskiej nabywają immunitet obywatelski.
Spotkałem jednego sędziego, który z płaczem zapytał z czego utrzyma teraz
rodzinę. Zapewniłem go, że za 4-11 tyś. PLN miesięcznie da się jakoś wyżyć. © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 01 kwietnia 2010 roku
Sprawa oceny pracy sędziów Tej sprawy nie da się inaczej załatwić jak poprzez inicjatywę Ustawodawczą Narodu i powołanie organu do sądzenia sędziów, adwokatów, radców prawnych, prokuratorów, notariuszy itp. Sejm takiej inicjatywy raczej w najbliższych 50 latach nie zgłosi. Wydaje się logiczne, by powstał sąd sejmowy tzn. sąd, gdzie sędziami są reprezentanci Narodu w wieku 65-70 lat (by im nie szkodzić), mającymi gwarancje bezpieczeństwa państwa, wybranymi w wyborach powszechnych, oceniającymi pracę sędziów poprzez ocenę określonych postanowień i konsekwencji z tym związanych. Np. w tym konkretnym przypadku taki sąd sejmowy mógłby podjąć Postanowienie o uchyleniu (kasacji wyroku sadu koleżeńskiego) immunitetu i postawieniu sędziego przed sądem sejmowym. Sędziowie oddalający sprawę winni dostać naganę (dwie nagany w ciągu 5 lat ) = złożenie z urzędu. W tej konkretnej sytuacji za Kazimierza Wielkiego sędziowie oddalający sprawę (chroniący kolegę) otrzymali by wyroki gardła lub dożywocia (dożywotniej wieży). Zawsze będą naciski społeczeństwa na zaostrzanie kar dla zabójców ale nie na wyroki dożywocia dla niesprawiedliwych sędziów mimo, że ci pierwsi, z punku widzenia Narodu nie zagrażają jego bytowi, a drudzy jak najbardziej. Należy wiedzieć, że wszyscy kaci Narodu polskiego, w tym część “zasłużonej kadry” służb specjalnych ukryli się pod płaszczem (togą) zawodów prawniczych, a szczególnie dużo ich jest w sądownictwie. Przed karą chronią ich immunitety i korporacyjna ochrona. Stąd paradoks polskiej “demokracji” gdzie kaci sądzą ofiary, a nie na odwrót. Dodatkowo osoby te mają większe przywileje niż za komuny: dożywotność urzędu sędziowskiego, zamiast emerytur sędziowie są w “stanie spoczynku” i pobierają do śmierci pełne sowite wynagrodzenia. Najgorsze jest jednak to, że te kanalie i zakały narodu polskiego mają największy wpływ na polską, obecną rzeczywistość. Przyczyną tego stanu rzeczy jest “umowa społeczna” okrągłego stołu gdzie przyciśnięty do ściany przeciwnik chętnie oddał władzę ale za cenę swojego bezpieczeństwa (niedotykalności zawodów prawniczych). Stąd próby rozliczenia przed sądem przeszłości są skazane na ośmieszanie oskarżycieli i ofiar. Gdyby nawet przyjąć, że w sądownictwie AD 2010 są najzacniejsi obywatele Rzeczpospolitej to przy pełnym braku ich odpowiedzialności za cokolwiek (odpowiadają wyłącznie przed Bogiem i historią) za lat 20 będą to największe kanalie Rzeczpospolitej. Brak odpowiedzialności człowieka za swoje czyny czyni człowieka złym, a dodatkowo do takiego zawodu pchają się wszyscy złoczyńcy. Sądownictwo polskie AD 2010 dziedziczy grzechy sądownictwa zaborczego (antypatriotycznego), wojennego-okupacyjnego (antypatriotycznego), i komunistycznego (mordy sądowe patriotów lat 1945-1956). Nigdy władza ta nie oczyściła się ze swoich czarnych owiec, a wręcz przeciwnie w 1989 roku stworzyła sobie samozwańcze księstwo złoczyńców. © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 31 marzec 2010 roku Zastanówmy się chwilę Zastanówmy się chwilę, co trzebaby było zrobić, by w dzisiejszych czasach pozbawić Polaków najzacniejszych Reprezentantów Narodu. Spolaryzować Naród na zacnych i kanalie. Wyselekcjonować zacnych. Zgromadzić w jednym miejscu. Wysłać ich trzydziestoletnim, rosyjskim samolotem w podróż za granicę na kiepskie lotnisko…. (???). Każdy roztropny i myślący uzna, że ktoś w naszym Narodzie bruździ. Ktoś nas skłóca i niszczy. Nie możemy losu Polski powierzać szczęściu lub pechowi. Wejście do “latającej trumny” kwiatu Narodu to zbiorowe samobójstwo. Po co wojny skoro nasi rządzący zachowują się skrajnie nieodpowiedzialnie. Czy nie ma w naszym Narodzie jednego mądrego, który to “zaganianie w jedno miejsce elity narodowej” dostrzegłby i ostrzegł: UWAŻAJCIE ! TO MOŻE BYĆ PUŁAPKA!
Kto zna historię wie jak
nasi wrogowie niszczyli inteligencję. Zapraszali najzacniejszych na uczty lub
spotkania …. Wypadki zdarzały się i będą się zdarzać. Pary królewskie mają zakaz latania razem samolotem. Nasze postępowanie wręcz zachęca naszych wrogów do życzenia takim lotom jak najgorzej (o innych rzeczach nie myślę). Mamy Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, mamy Biuro Ochrony Rządu. Pytanie: po co? Jeżeli te biura mimo wydawanych milionów na te służby nie są w stanie ochronić VIP-ów, to jak się ma czuć zwykły Obywatel, którego nikt nie chroni. Wszyscy szefowie BOR winni iść na bruk. Rząd po wyborze nowego Prezydenta niezwłocznie winien podać się do dymisji, rządzące partie winny oddać władzę, bo nie potrafią rządzić, mają krew zacnych Polaków na rękach. Jeśli nie wyciągniemy wniosków ani konsekwencji to przysłowie “mądry Polak po szkodzie” pozna niedługo cały świat. © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 10 kwietnia 2010 roku Budowa dobrze zorganizowanego państwa trwa latami a nawet wiekami ale pod jednym warunkiem, że kolejne pokolenia korzystają z doświadczeń poprzedników. W innym przypadku jest to ciągła prowizorka i improwizacja a nie budowanie. Żyjemy w czasach gdy ci co tworzą podstawy ustrojowe państwa polskiego chcą zaczynać od zera, a nawet zburzyć poprzedni gmach demokracji polskiej. Świadczy o tym nazewnictwo Rzeczpospolitej jako niby III Rzeczpospolitej na wzór V Republiki francuskiej czy III Rzeszy (chodzi mi o numerację) itd. Numeracja III RP i zapędy tworzenia IV RP to dowód ignorancji naszej przeszłości i naszego dziedzictwa historycznego w tym przede wszystkim naszego historycznego dziedzictwa organizacji państwa. Uważam, że jeżeli dożyję (mając 50 lat) do czasu gdy Rzeczpospolita nawiąże do czasów Piastów i Jagiellonów i nazwie się po prostu Rzeczpospolitą będzie moim i mojego rodu osobistym szczęściem. Trzeba wiedzieć za nasza organizacja państwa w wiekach XII-XVII doszła do poziomu, któremu co najwyżej możemy przypisać 5% obecnej organizacji naszego państwa AD 2010. Czeka nas więc spora droga do pokonania, by najpierw dogonić organizację państwa polskiego naszych przodków a potem by wymyślić coś autorskiego. Artykuły henrykowskie i Konstytucja 3 Maja są zasadami ustrojowymi do których nam daleko. Najpierw jest świadomość potem cel a następnie realizacja. Jesteśmy na etapie budzenia się świadomości potrzeby organizacji państwa, co jest dobrym sygnałem. Konstytucja 3 Maja miała ogromny walor ponieważ z jej zapisu wynikała konieczność (nie możliwość ale konieczność) jej nowelizacji co 25 lat. Przodkowie nasi poprzez wieki doświadczeń doszli do wniosku, że zmiany ustrojowe państwa nie można zostawić przypadkowi, modom czy koniunkturom politycznym. Prawo ustrojowe musi być stabilne ale co pokolenie winno być zmieniane (dostosowywane do rosnącej kultury prawnej). Obecna Konstytucja (niezła) przewiduje zmiany koniunkturalne, nie jest więc fundamentem poważnego gmachu (zbudowanego na skale) ale fundamentem słabym zbudowanym na nieprzygotowanym gruncie. Stąd na bazie tej Konstytucji ustawodawstwo musi być wadliwe czyli budujemy niepewny gmach grożący zawaleniem. Obecny wysiłek Narodu winien iść w kierunku demokratyzacji sądownictwa jako władzy, która w obecnej Konstytucji “uciekła” spod demokratycznej kontroli. Jeśli nie zmienimy sądownictwa, sądownictwo zmieni nas; wyruguje kwiaty Narodu, pozostawi w czynnym życiu miernoty, a na końcu doprowadzi do upadku państwa polskiego. Obecne przywileje sędziowskie są na wzór przywilejów szlacheckich w XVIII wieku, które praktycznie do końca bronione doprowadziły do bezbronności państwa z powodu nie zainteresowania bytem takiego państwa przez klasy uciskane. Nie da się bronić państwowości i samego państwa w którym większość Obywateli jest niezadowolona z państwa. Powtórzę: państwo bez sprawiedliwości jest bandą złodziei (Grzegorz Wielki Papież) więc kto takiego państwa będzie bronił? © 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 05 marca 2010 roku Szanowna Redakcjo i Szanowni Czytelnicy Rzeczpospolitej - Internauci!
Czas skończyć z rządami partyjnymi.
Celem partii jest zdobycie władzy i w ten właśnie sposób, zgodnie z prawem, partia polityczna pn. „Platforma Obywatelska” w liczbie 30 tyś. członków zdobyła w Polsce władzę nad ponad 36 milionowym Narodem polskim (w kraju i za granicą).
Umiejętność zdobycia władzy nie jest tożsama z umiejętnością rządzenia państwem. To zdecydowanie różne umiejętności.
System partyjny (niezależnie od kraju) polega jakby na wyścigu do koryta na zasadzie: zwycięzca go opróżnia (TKM). Metodą dojścia do koryta jest krygowanie się podczas wyborów na mądrego, który umie rządzić. W tym wyścigu-oszustwie udział biorą z zasady nieudacznicy, outsaiderzy; z punktu widzenia Narodu szumowiny.
Stąd obietnice, obietnice, obietnice, obietnice... polityków w myśl hasła: nikt nie może tyle dla Ciebie zrobić, co nasza partia obiecać.
Narodowi wydaje się więc na zasadzie zauroczenia (swoistego oszustwa wyborczego) jakby był to wyścig do sterów statku na którym płynie, czyli wyścig do najważniejszego z obowiązków, bo obowiązku rządzenia Rzeczpospolitą. System partyjny bowiem to jakby rekrutacja przez Naród Rządu na zasadzie obietnic. Otrzeźwienie przychodzi szybko.
Stąd, co 4 lata taki efekt, że nowy (niby lepszy) Rząd opróżnia na zasadzie TKM koryto, a Naród martwi się jak reformować kraj.
Zamiast więc podpowiadać jak reformować kraj (wyręczyć Rząd w myśleniu), zreformujmy system wyborczy z partyjnego na system wyboru fachowców. Inaczej znowu kolejny raz "nowy" Rząd zacznie opróżniać koryto, a Naród będzie się dalej martwił o reformy itd.
Stąd apel do gazety "Rzeczpospolita: zaproponujcie np. 9 kroków zmiany systemu reprezentacji Narodu, czyli Konstytucji, zmiany systemu partyjnego na system fachowców, zmiany ordynacji wyborczej, zmiany w sądownictwie.
To będzie pożyteczna inicjatywa, a nie bicie piany.
© 2010 Wojciech Edward Leszczyński - 28 styczeń 2010 roku
|
Inspirujemy Lobbujemy Nagradzamy Propagujemy Sugerujemy Wspieramy Szkolimy Nasze ratingi
XVIII lat działalności "Fundacji im. Króla Stanisława Leszczyńskiego "QUOMODO"
A.D.MMVI - A.D.MMXXIV Fundacja im. Króla Stanisława Leszczyńskiego "QUOMODO" Poznań KRS 0000260424
Copyright © 12 lipca 2006-2024
|